Polityka

Wielka hipokryzja biznesu. Nie wycofują się z Rosji mimo górnolotnych deklaracji

22 marca
111
555tysiąc

Sporo zagranicznych firm po agresji Rosji na Ukrainę zdecydowało się na wstrzymanie dostaw lub wręcz na wycofanie się z rosyjskiego rynku. Zrobili tak m.in. Ikea, BP, Shell, BMW, Nissan czy Intel. Jednak jest też niemałe grono zachodnich koncernów, które — wbrew modnym hasłom związanym ze społeczną odpowiedzialnością biznesu — kontynuują interesy w Rosji. Okazuje się, że łatwiej wprowadzić w firmie ekologiczne słomki czy parytety płciowe, niż wycofać się i pogodzić z utratą przychodów ze sporego rynku. Cele związane ze społeczną odpowiedzialnością biznesu, dbałością o prawa człowieka czy środowisko są ważne i należy dążyć do ich osiągnięcia Jednak nie brakuje firm głoszących te hasła i jednocześnie kontynuujących biznes w Rosji po jej ataku Ukrainę Łatwiej podjąć decyzję o wyjściu z rynku przedsiębiorstwu, dla którego nie jest on kluczowym. Szczególnie że pozostanie oznacza spore ryzyko wizerunkowe Firmy zostające w Rosji muszą liczyć się z pogorszeniem ocen ESG, z czym wiąże się odpływ kapitału oraz bojkotami konsumenckimi i kryzysami wizerunkowymi Sytuację w Ukrainie możesz śledzić w naszej RELACJI NA ŻYWO Rozpoczęcie przez Rosję ataku zbrojnego na Ukrainę przyniosło międzynarodowy ostracyzm Moskwy i szereg dotkliwych sankcji nakładanych przez zachodnie kraje na gospodarkę zbrodniczego reżimu. Do tego szereg zagranicznych koncernów samodzielnie zdecydowało o wstrzymaniu działalności lub wręcz całkowitym wyjściu z rosyjskiego rynku. Deklaracje to jedno, działania — drugie Wiele zachodnich firm kontynuuje jednak biznes w Rosji, część przedsiębiorstw wycofała się, ale tylko w pewnym stopniu. Prowadzą tam biznes pomimo tego, że głoszą chwytliwe, modne i lubiane przez inwestorów hasła dotyczące ESG (environmental, social and corporate governance — kwestie środowiskowe, społeczne i dotyczące ładu korporacyjnego) czy zrównoważonego rozwoju. Działania w zakresie ESG są oczywiście słuszne i należy dążyć do ich osiągnięcia, lecz ostatnie przykłady firm niechętnych do rezygnacji z rosyjskiego rynku pokazują, że często to tylko pusta deklaracja. W połowie marca minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba powiedział, że uważa kontynuowanie działalności zachodnich firm na rynku rosyjskim za "niemoralne". Dodał, że należy je zachęcić do podjęcia decyzji o opuszczeniu Rosji. Ukraina opublikowała nawet listę przedsiębiorstw, które wciąż prowadzą interesy w państwie, które wywołało wojnę.




Polityka

Wielka hipokryzja biznesu. Nie wycofują się z Rosji mimo górnolotnych deklaracji

22 marca
111
555tysiąc

Sporo zagranicznych firm po agresji Rosji na Ukrainę zdecydowało się na wstrzymanie dostaw lub wręcz na wycofanie się z rosyjskiego rynku. Zrobili tak m.in. Ikea, BP, Shell, BMW, Nissan czy Intel. Jednak jest też niemałe grono zachodnich koncernów, które — wbrew modnym hasłom związanym ze społeczną odpowiedzialnością biznesu — kontynuują interesy w Rosji. Okazuje się, że łatwiej wprowadzić w firmie ekologiczne słomki czy parytety płciowe, niż wycofać się i pogodzić z utratą przychodów ze sporego rynku. Cele związane ze społeczną odpowiedzialnością biznesu, dbałością o prawa człowieka czy środowisko są ważne i należy dążyć do ich osiągnięcia Jednak nie brakuje firm głoszących te hasła i jednocześnie kontynuujących biznes w Rosji po jej ataku Ukrainę Łatwiej podjąć decyzję o wyjściu z rynku przedsiębiorstwu, dla którego nie jest on kluczowym. Szczególnie że pozostanie oznacza spore ryzyko wizerunkowe Firmy zostające w Rosji muszą liczyć się z pogorszeniem ocen ESG, z czym wiąże się odpływ kapitału oraz bojkotami konsumenckimi i kryzysami wizerunkowymi Sytuację w Ukrainie możesz śledzić w naszej RELACJI NA ŻYWO Rozpoczęcie przez Rosję ataku zbrojnego na Ukrainę przyniosło międzynarodowy ostracyzm Moskwy i szereg dotkliwych sankcji nakładanych przez zachodnie kraje na gospodarkę zbrodniczego reżimu. Do tego szereg zagranicznych koncernów samodzielnie zdecydowało o wstrzymaniu działalności lub wręcz całkowitym wyjściu z rosyjskiego rynku. Deklaracje to jedno, działania — drugie Wiele zachodnich firm kontynuuje jednak biznes w Rosji, część przedsiębiorstw wycofała się, ale tylko w pewnym stopniu. Prowadzą tam biznes pomimo tego, że głoszą chwytliwe, modne i lubiane przez inwestorów hasła dotyczące ESG (environmental, social and corporate governance — kwestie środowiskowe, społeczne i dotyczące ładu korporacyjnego) czy zrównoważonego rozwoju. Działania w zakresie ESG są oczywiście słuszne i należy dążyć do ich osiągnięcia, lecz ostatnie przykłady firm niechętnych do rezygnacji z rosyjskiego rynku pokazują, że często to tylko pusta deklaracja. W połowie marca minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba powiedział, że uważa kontynuowanie działalności zachodnich firm na rynku rosyjskim za "niemoralne". Dodał, że należy je zachęcić do podjęcia decyzji o opuszczeniu Rosji. Ukraina opublikowała nawet listę przedsiębiorstw, które wciąż prowadzą interesy w państwie, które wywołało wojnę.

👉 Zalecamy
Wszystkie nowości