"Broń Boże!". W PiS biją na alarm. Rośnie presja ws. odpraw
Rośnie presja w PiS na nowych ministrów tymczasowego rządu, aby nie przyjmowali przysługujących im odpraw - wynika z informacji WP. Takie oczekiwania wyrażają nieoficjalnie niektórzy politycy obozu władzy, ale deklaracji wciąż brak. Jest za to perspektywa kilkunastu tysięcy złotych. Misja ministrów zakończy się najpewniej za dwa tygodnie, po fiasku głosowania nad wotum zaufania.
W poniedziałek poznaliśmy skład nowego rządu Mateusza Morawieckiego. Wszystko wskazuje na to, że nie popracuje on zbyt długo: sejmowa arytmetyka jest jednoznaczna. Gabinet tworzony przez obóz Zjednoczonej Prawicy nie uzyska wotum zaufania, misja Mateusza Morawieckiego - wszystko na to wskazuje - zakończy się porażką.
Większość sejmową bowiem - 248 głosów - ma dzisiaj koalicja budowana przez Koalicję Obywatelską, Trzecią Drogę oraz Lewicę.
Powołani przez prezydenta Dudę ministrowie nowego rządu Morawieckiego - jak pisał portal money.pl - będą jednak uprawnieni do znaczących odpraw, gdy ministrami być przestaną. Mogą one wynieść nawet ponad 50 tysięcy złotych (choć nie dla każdego). Ministerialny cennik jest skomplikowany.
Rządowe profity dla nowicjuszy
Taka kwota mogłaby dotyczyć wyłącznie tych, którzy pełnili swoją funkcję przez ponad rok i nie są jednocześnie parlamentarzystami. Oni mogą liczyć na trzymiesięczną odprawę, o ile nie podejmą w tym czasie innej pracy.
Jeżeli podejmą, a będzie gorzej płatna - i tak dostaną wyrównanie. Kryterium takie spełnia np. Magdalena Rzeczkowska (w rządzie od 2022 roku) czy Anna Moskwa (w rządzie od października 2021 roku). Żadna z nich nie jest obecną parlamentarzystką. Z kolei wyrównania to na przykład perspektywa Przemysława Czarnka czy Piotra Glińskiego - bo posłami zostali.
W przypadku ministrów pełniących urząd od trzech do dwunastu miesięcy, odprawa - jak informowały media - może wynieść równowartość dwóch pensji, czyli ok. 35 tys. zł.
Odprawy dla ministrów. Rośnie presja na "nie"
Po tym, jak w mediach rozgorzała dyskusja na ten temat, w obozie władzy pojawiły się wątpliwości. Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, część przedstawicieli formacji rządzącej przekonuje w nieoficjalnych rozmowach wewnątrz obozu, że nowi ministrowie nie powinni przyjmować odprawa i przeznaczyć je na cele społeczne.
Słowem: nie powinni korzystać z tego, że premier powierzył im misję na dwa tygodnie, w czasie której nie da się de facto niczego przeprowadzić, ani na nic realnie wpłynąć.
Nowo mianowani ministrowie, którzy stanowią zdecydowaną większość nowego rządu, również - wedle przepisów - powinni sporo zyskać na przyjęciu zaproszenia od Mateusza Morawieckiego. Mogą bowiem liczyć na odprawę w wysokości jednej pensji, czyli ok. 17 tys. zł (w tym 14 tys. zł pensji i około 3 tys. zł dodatków).
- Broń Boże nie powinni brać tych pieniędzy. Nie wyobrażam sobie, że ktoś zacznie być ministrem, skończy pracę za dwa tygodnie i przytuli odprawę - przekonuje nas jeden z rozmówców z obozu władzy.
Jednocześnie dodaje, że nie wierzy w to, by "ktoś mógł wpaść na tak głupi pomysł". - Wizerunkowo to byłoby złe - twierdzi. Pod nazwiskiem posłowie i posłanki nie chcą wychodzić przed szereg i żądać zwrotów od kolegów i koleżanek. Nieoficjalnie wiemy jednak, że nawet osoby z kręgu prezydenta Dudy uważają, że odpraw nowi ministrowie nie powinni pobierać.
Warunki dla ministrów
Jak wyliczały media, biorąc pod uwagę możliwe odprawy dla wszystkich członków rządu PiS (włącznie m.in. z wiceministrami), dwutygodniowy rząd może kosztować polskie państwo niemal milion złotych. Taki koszt przedstawiła redakcja biznesowa telewizji TVN24.
W projekcie budżetu na 2024 rok zapisano, że rząd ma zamiar przeznaczyć 6,3 mln złotych na wynagrodzenia dla osób odwołanych z kierowniczych stanowisk państwowych.
Kilka lat temu już doszło do sytuacji, gdy ministrowie - za nakazem Jarosława Kaczyńskiego - mieli polecenie oddać swoje premie (a nie odprawy). Prezes PiS powiedział na konwencji swojej partii, że "być może zostanie przyjęta nieco inna formuła co do celów tego zwrotu".
Dziś - podkreślmy - mówimy o ewentualnych odprawach, a nie premiach. Decyzji w tej sprawie jednak jeszcze żadnej nie ma. Być może sami nowi ministrowie zabiorą głos na ten temat.
O sprawę zapytaliśmy rzecznika rządu Piotra Muellera, ale nie odpowiedział na naszą wiadomość.